Tenis stołowy, podobnie jak inne sporty drużynowe i indywidualne musiał poddać się reżimowi sanitarnemu i zawiesić wszystkie mecze, turnieje oraz treningi. Zawodnicy zostali w domach i tam jedynie mogli trenować. Jak sobie radzą w tych trudnych czasach?
Tylko tenis stołowy w domu
W Polsce już na początku marca zaczęto odwoływać zaplanowane wcześniej turnieje tenisa stołowego. Szybko liczba meczów tenisa na żywo stopniała, aż w połowie miesiąca już nikt i nic nie grało. Zawieszenie wszelkich rozgrywek, imprez sportowych i hal sportowych mocno odbiło się na sportowcach. Tenisiści stołowi nie mogli już się spotykać, żeby pograć i potrenować na odpowiednim poziomie. Zostały im mieszkania i domy, tylko tam mieli szanse poodbijać piłeczkę. Jak wiadomo na ich poziomie nie jest to samo.
Sportowcy chcieli wrócić do Chin
Wang Zeng Yi – były reprezentant Polski w tenisie stołowym pochodzi z Chin, lecz posiada polskie obywatelstwo. Na co dzień broni barwy tenisowego klubu z Białegostoku. Na łamach dziennika „Przegląd Sportowy” opowiedział o tym, jak się trenuje w domu i jak jako Azjata jest odbierany przez innych w czasie epidemii koronawirusa. – Dziwnie się czuję. W wakacje to rozumiem, odpoczywa się, ale generalnie robi się, co chce, cały czas w ruchu. A teraz tylko siedzę w domu, raz na tydzień zrobię zakupy, trochę poćwiczę, ale to ma niewiele wspólnego z przyzwoitym treningiem. Ale rozumiem, że to jest konieczne – cytuje tenisistę stołowego „PS”. Okazuje się, że wielu chińskich graczy widząc, że w Europie epidemia mocno się rozprzestrzeniła postanowiła wrócić do największego państwa w Azji, gdzie po dwóch miesiącach walki z koronawirusem sytuacja diametralnie się poprawiła. – Na przykład mój kolega z Dojlid Białystok Li Yongyin chciał wrócić, ale musiał zostać, bo wstrzymano loty. Wiem też, że wracają do Chin znajomi z Anglii, USA. Zwłaszcza studenci. Także dlatego, że każdy Chińczyk, jeśli jest zarażony, ma w swoim kraju zapewnione leczenie, które jest bardzo drogie – mówi 37-letni tenisista stołowy Wang Zeng Yi.
Reprezentantka Polski czeka na koniec kwarantanny

Z kolei Natalia Partyka, reprezentantka Polski w tenisise stołowym czas pandemii spędza w… Czechach. Wszystko dlatego, że broni barw tamtejszego klubu Stavoimpex Hodonin. Zawodnicza nie chciała więc wracać do Polski i przechodzić obowiązkowej dwutygodniowej kwarantanny. Dlatego została w Ostrawie i od wielu tygodni mieszka u znajomych.
Wygląda na to, że w Czechach szybciej będzie można wrócić do treningu pingpongowego. Rząd ma na to zezwolić 11 czy 15 maja, więc pewnie wcześniej niż w Polsce. Brakuje mi grania, dotychczas mogłam ćwiczyć tylko fizycznie, rakietki nie miałam w ręku już od dawna.
NATALIA PARTYKA
Są i dobre strony. Reprezentantka Polski przyznała się, że podczas izolacji domowej w Czechach odkryła… talent kucharski. Partyka zaczęła dużo więcej gotować i nawet jej się to spodobało. Popisowym daniem tenisistki stołowej stały się kotlety z soczewicy.